poniedziałek, 13 maja 2013

Albus Severus Potter cz. II


Pardon, że mnie tak długo nie było, ale miałam drobne ścięcie i zapomniałam hasła. Wynagradzam wam to tym  fragmentem ;)PS. Sorka za ortografię.

Trzy dni po dostaniu tego listu Albus podszedł do Ginny , jego mamy. Z góry wiedział ,że łatwiej będzie ja namówić.
-Mamo ? Będę mógł pojechać do kolegi ? Tak mniej więcej za tydzień.
-Dobrze Al . A do kogo ?
-Eee... Do Scorpiusa Malfoya.-postanowił , że lepiej powiedzieć prawdę.
-Wykluczone ! Jeszcze na głowę nie upadłam. Pojedziesz do niego , a wrócisz jako śmierciożerca. Nie pojedziesz!
-Ale mamo ! Przed chwilą mówiłaś coś innego !- Chłopak nie krył złości.
-Ale to było zanim poznałam szczegóły.Nie pojedziesz i tyle !- Zrezygnowany powlókł sie do swojego pokoju . W połowie drogi , otworzyły się drzwi jednego z pokojów.
-Pssst... Albus chodź tu.- To  "ukochany" braciszek James go woła.
-Czego ! - Nie miał ochoty na jeszcze jedną sprzeczkę.
-Ja to bym na twoim miejscu uciekł .-I już go nie było.
Gdy A.S. był już u siebie padł na łóżko i zaczął się bawić różdżką. Nie obchodziły go zakazy ani MoM , ani rodziców.Miał dosyć tego chlewu. Pomysł brata nie był jednak taki zły.
Wstał , sięgnął po pergamin i zaczął pisać list.

Panie Malfoy!
Chciałbym przyjechać ale moi rodzice się nie zgadzają. Jednak wpadłem na pewien pomysł.Mógłbym uciec. "Złoty Chłopiec" opowiadał , że tak zrobił Syriusz Black, kiedy miał dość swojej matki. Postanowiłem , że postąpię tak samo. Niech Scorpius (lub Pan) czeka na mnie tuż obok wejścia dal interesantów do MoM , za trzy dni. Mam nadzieję , że mój pomysł przypadł Panu do gustu.Zabiorę ze sobą wszystkie najważniejsze rzeczy . Do szkoły chciałbym udać się od razu z Malfoy Manor.
Z poważaniem :
A.Severus Potter.

-Salazar , chodź tu.- Jego puchacz był piękny.-Zanieś to prosto do Dracona Malfoya , dobrze ?- gdy list był już w drodze, chłopak wpadł na pomysł. W starej sypilani Syriusza na ścianie wisiały zdjęcia i inne rzeczy . Ojciec chrzestny Pottera , użył zaklęcia Trwałego Przylepca. Świetna myśl." Hmmm... Co by tu zmienić." Przyskoczył do swojego kufra. "Najpierw zdjęcia." Jest jedno. Stoi na nim ramię w ramię z młodym Malfoyem. O tak, to zdenerwuje rodziców.A i jeszcze  to. Cała drużyna Ślizgonów, i on na pozycji szukającego. Jedyna dobra cecha , którą ma po ojcu. Następnie wyjął proporczyk Slytherinu. To też się przyda. A na tym zdjęciu jest razem ze swoimi kumplami z Klubu Węża. A tu dumnie prezentuje (razem ze Scorpiusem) swoją odznakę prefekta.Wśród innych przedmiotów znalazł jeszcze wiele ciekawostek. Srebrny stojak na pióra w kształcie węża,książka "Drzewo genaologiczne czystej krwi",sztylet z herbem jego domu, i wiele,wiele innych.Poprzyklejał je do ścian , blatu biurka czy półek.Wiedział , że zaklęcia jest cięzko zdjąć nawet po śmierci , a co dopiero za życia. A teraz niech się Chłopiec Który Przeżył męczy.Zrobił kilka kroków i podziwiał swoje dzieło.
-Al , obiad !- Bliznowaty zaczynał go irytować.
-Ile razy mówiłem , że nie chcę żebyś tak do mnie mówił !-Naprawdę , ucieczka to świetny pomysł. Zszedł do kuchni.
- To jak mamy na ciebie mówić ? Tak ci daliśmy na imię. Wiec tak do ciebie wołamy.- Boże czy on musi być taki niewzruszony ?
-Wolę Severusa.- chłopak miał już dość tego wszystkiego.
-No tak , przeciez w szkole wszyscy do ciebie tak mówią , nie ?-Tego smarkacza też miał dość. Lily , jego "kochana" siostrzyczka. Wydawało jej sie, że skoro trafiła do Gryffindoru to jest lepsza.
- Nawet gdyby to co z tego !?
-Dość ! Przestańcie się wreszci kłócić ! Albusie siadaj do stołu. - usiadł. A niech się cieszą. Z trzy dni już go tu nie będzie. Po pewnym czasie przez otwarte okno wleciał czarnu puchacz.
-Salazar ! Tak szybko ? - wziął od sowy kartkę i ... napotkał karcące spojrzenie Ginewry. Prychnął i rozwinął liścik. Na samym środku widniało jedno słowo :

ZGODA .
- Synu co ja mówiłam o poczcie w trakcie jedzenia ? - Harry nie wytrzymał.
-Tak, tak oczywiście .- nie słuchając pobiegł na górę. Rozejrzał się po pokoju. Przydałoby sie zrobić tu porządek. Nie może tego wszystkiego tak zostawić.Pozbierał brudne ubrania i zaniósł do prania. Pojutrze powinny być juć suche. Wcisnął na nogi swoje glany , zabrał kluczyk do skrytki w banku i wyszedł.
-Idę na Pokątną ! - krzyknął na odchodnym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz